fbpx

Jesteś moją Muzą

5 rzeczy, których nie wiedziałaś o sesji zdjęciowej i bałaś się zapytać.

Hej!

Postanowiłam zrobić mały cykl ciekawostek z mojego codziennego świata. Wydawać by się mogło, że sesje zdjęciowe, które są tak szeroko pokazywane w mediach drukowanych i cyfrowych, nie mają przed Tobą tajemnic. No bo przecież to żadna filozofia, idziesz i cykają Ci zdjęcia. No właśnie, czy tak jest w stu procentach? Czy aby na pewno nie ma rzeczy, których nie wiedziałaś? Hm… :)

 

Poniższe ciekawostki odnoszą się głównie do mojego podejścia, mojej pracy z Klientką/Klientem i są efektem moich doświadczeń z ostatnich 12 lat bycia w branży. Nie mam wpływu na pracę innych fotografów ani na ich podejście, więc niech Cię nie zdziwi, jeśli ktoś będzie twierdzić coś zupełnie innego ;) Nie jest tu także mowa o sesjach do magazynów czy sesjach reklamowych. Komercyjny modeling to zupełnie inna para kaloszy. Poniższy tekst skierowany jest do osób, które nie są związane z branżą a chciałyby wziąć udział w sesji zdjęciowej i mieć fajną pamiątkę/przeżyć fajną przygodę.

 

5 rzeczy, których nie wiedziałaś o sesji zdjęciowej (u mnie) i bałaś się zapytać.

 

  1. Nie musisz umieć pozować, by dobrze wyjść na zdjęciach.

    Zwykło się uważać, że fotograf wymaga od osoby fotografowanej umiejętności pozowania na wysokim poziomie, a mimika musi być bogata jak u aktora. W swojej pracy kompletnie odeszłam
    od tego stwierdzenia i postanowiłam mieć realny wpływ na zachowanie modela/modelki, czyli słowem – Ciebie. Uważam, że nikomu do codziennego życia nie jest potrzebna umiejętność pozowania, wszak sesje zdjęciowe nie są jeszcze tak powszechną usługą, jakby się chciało. Założenie jest bardzo proste i minimalistyczne – ja instruuję Cię na czym polega pozowanie do zdjęć, a Ty uczysz się tego na bieżąco. Z biegiem sesji zdjęciowej zaczynasz rozumieć o co chodzi i dokładasz swoje pięć groszy; z czasem przejmując inicjatywę i pozy wymyślasz już sama (lub nie:) ). Jednak jest to wiedza nabyta, a konfrontacja Twoich doświadczeń z aparatem i moimi wskazówkami zwykle jest łagodna i fajna w skutkach.
    Jeśli zawsze zastanawiałaś się jakim cudem osoby na pierwszych stronach gazet wyglądają tak idealnie, to mam nadzieję, że sprawię uśmiech na Twej twarzy – ci ludzie potrzebują umiejętności pozowania i prezentowania się na zdjęciach w codziennej pracy, dlatego w ich wielkim interesie jest, by umieć uśmiechać się na 30 różnych sposobów, a półprofile swojej twarzy znać na pamięć.
    Na potrzeby naszej sesji nauczę Cię wystarczająco dużo, by efekty zadowoliły Cię i napełniły dumą.

  2. Nie ma czegoś takiego jak FOTOGENICZNOŚĆ.

    Praktycznie każdy przed sesją mówi mi, że jest totalnie niefotogeniczny i wychodzi na zdjęciach jak rozkwaszona żaba o wschodzie Słońca pośród trawiących
    węży. I praktycznie zawsze mówię, że fotogeniczność to mit powtarzany i utrwalany przez lata. Nie znam osoby, której nie da się zrobić dobrego zdjęcia. Znam za to wielu fotografów, którzy robią złe zdjęcia. Bo to właśnie ten drugi czynnik ludzki ma największy wpływ na to, jak zostaje ukazana osoba fotografowana. To w gestii fotografa pozostaje wyciągnięcie na wierzch wszystkich zalet urody i charakteru, dopatrzenia się piękna w małych rzeczach i zwrócenia uwagi na to, jak piękny potrafi być człowiek. Pamiętaj proszę o tym przy wyborze fotografa – wybierz takiego, który będzie patrzył na Ciebie z sercem. Nie sztuką jest zrobić zdjęcie, na którym ktoś wygląda słabo. To potrafi każdy, zwłaszcza przypadkowi ludzie robiący z doskoku grupowe zdjęcia. Albo nieprzypadkowe koleżanki strzelające sobie razem z nami selfie.. Szkoda tylko, że w większości ludzie przejmują się tym jak oni sami wyjdą, nie ta druga osoba. Potem rośnie w nas poczucie żalu, że wiecznie wychodzimy źle na zdjęciach, że jesteśmy nieatrakcyjni. To wszystko nieprawda. Nie jesteś po prostu wprawiona w robieniu sobie selfie, nie oglądasz się w lustrze wystarczająco długo i nie ćwiczysz mimiki. Nie musisz tego robić. Bez tych umiejętności można żyć, o czym pisałam w punkcie 1. ;) Temat domniemanej fotogeniczności lub jej braku mogłabym rozwinąć jeszcze mocniej, ale zrobiłby się z tego tekst na osobny wpis.

  3. Osoby posiadające pełniejsze kształty fotografuje się łatwiej niż typ szczypiorka ;)

    Gdy rozmawiam z Klientką przed sesją, bardzo często dostaję informacje w rodzaju “jestem za gruba/wysoka/niska/chuda/*tu wstaw odpowiedni epitet*. Jeśli mowa o mnie, to ja bardzo lubię,
     gdy osoba fotografowana ma pełniejsze kształty, ale jeszcze bardziej lubię odnajdywać piękno w każdej kobiecie – nieważna jest waga/wzrost/kolor skóry/etc. Chyba bierze się to z uwielbienia różnorodności, a może trochę z doświadczeń życiowych – był moment w którym przy 175 cm wzrostu ważyłam równe 50 kilogramów. Był to bardzo smutny, stresujący i zły czas dla mnie. Można rzec, że osoby które były wtedy w moim otoczeniu doprowadziły mnie do tego stanu – wciąż i wciąż byłam “za gruba”. Jak się łatwo domyślić, po zrewidowaniu znajomości zaczęłam odzyskiwać wagę – w tym momencie jest to jakieś 67 kilogramów. Jestem szczęśliwa z tym jak wyglądam i chcę, by osoby które fotografuję poczuły się w swojej skórze dobrze – nieważne jaka jesteś, najważniejsze byś czuła się piękna. Osobiście łatwiej mi się fotografuje osoby o pełniejszych kształtach z prostego względu – pozwolicie, że z angielska zapożyczę – CURVES – czyli krągłości. A co ze szczypiorkami? Znam kobiety, które mają piekielne kompleksy na punkcie swej chudości i choć próbują z całych sił – nie mogą przytyć. Jako miłośniczka kobiet mogę powiedzieć tyle, że każda z Was jest piękna niezależnie od wagi i chętnie to udowodnię na Twoim przykładzie.

  4. Photoshop nie jest lekiem na całe “zło”

    Wiesz jak w prostych słowach wkurzyć prawie każdego fotografa? Powiedz mu podczas sesji “o, nie pomalowałam paznokci/nie pofarbowałam odrostów, obrobisz to potem w photoshopie, prawda?”. Choć domyślam się, że akurat Ty byś z takim tekstem nie wyparowała, to zdarzało mi się usłyszeć podczas sesji podobne teksty i nie było mi do śmiechu ;) Nie chodzi tylko o dodatkową pracę, ale o podejście, że wszystko przecież da się zrobić wirtualnie, więc po co na żywo się starać. Wychodzę z założenia, że jeśli coś można dopracować już podczas wykonywania sesji zdjęciowej, to należy to zrobić. Jeśli chcesz mieć na zdjęciach koszulę bez zagięć, to wyprasuj ją przed – wiara,  że da się to poprawić w PS jest złudna. Najlepiej przygotować się do zdjęć najlepiej jak się da – kilkanaście prostych wskazówek ułatwiających życie każdemu fotografowi, osobie pozującej i makijażystce znajdziesz tu: KLIK. 
    Oczywistym faktem jest, że retuszuję niedoskonałości, które nie są na stałe w naszym ciele – wypryski, jakieś cuda nie widy.. Często spłycam cienie pod oczami, bo sama jestem w posiadaniu takowych i wiem ile trudu przynosi ukrywanie ich na co dzień.. na zdjęciach też chciałabym ich nie mieć ;) 
    Takich rzeczy których nie zmieniam to kształt twarzy i ogólne rysy klienta. Na pewno widziałaś taki filmik w sieci, na którym było pokazane jak modelkę zmieniano w programie graficznym na cele jakiejś reklamy – w moim mniemaniu zobrazowanie ZŁA jakie można wyrządzić człowiekowi w Photoshopie. Dążenie do “ideału” który nie istnieje. To jest właśnie to, czego unikam jak ognia – przemiana jednej osoby w kogoś zupełnie obcego. Wychodzę z założenia, że to jak wyglądasz i jaką masz urodę to Twój wielki atut i nikt nie powinien Cię ZMIENIAĆ, jedynie podkreślać to, co jest najpiękniejsze. Na tym też się skupiam.
    Obróbka koloru i kontrastu zależna jest od aktualnego mojego widzi-mi-się, ale to przywilej, jak to się tam mówi.. AhRTYSTÓW ;)
    Pamiętaj proszę także o jednej kwestii – jeśli ktoś wygląda dobrze na zdjęciu mojego autorstwa to nie oznacza, że jest to photoshopowy twór – ja po prostu mam małą obsesję na punkcie tego, by zrobić osobie fotografowanej zdjęcie, na widok którego powie ‘kurczę, miałaś rację, jestem śliczna”, no ewentualnie oniemieje z zachwytu ;)


    Wspomniany filmik. Zgroza :)

  5. Makijaż sesyjny BARDZO różni się od tego wykonywanego na co dzień.

    Zwykle moje klientki po pomalowaniu są zachwycone i jednocześnie skonsternowane ilością nałożonych kosmetyków. Tak moja droga, makijaż na sesje zdjęciowe dość mocno odbiega od makijażu dziennego.
    Jest to spowodowane kilkoma aspektami:
     Światło lampy studyjnej niemalże “wyżera” kolory i już na samym wstępie makijaż wygląda na lżejszy, bledszy, kolory są osłabione.
    Cera powinna być jak najgładsza, dlatego warto przed sesją porządnie ją nawilżyć – makijaż będzie się lepiej trzymał.
    Światło lamp emituje dość dużo ciepła, dlatego skóra może zacząć się świecić co jakiś czas – z pomocą przychodzą bibułki matujące lub puder ryżowy – mimo białego koloru po połączeniu ze skórą robi się przezroczysty.
    Makijażystka na pewno będzie Ci doczepiać tak zwane kępki rzęs. Nie jest to tak czasochłonne jak słynne 1:1 etc. ale na pewno efektowne i bardzo pożądane na sesjach zdjęciowych. Całość polega na doczepianiu do Twoich naturalnych rzęs malutkich kępek rzęs sztucznych (kilka połączonych w jedną). Klej najczęściej używany przez profesjonalistki to klej DUO. Po założeniu kępek możesz czuć lekkie sklejenie oczu – bez obaw, nic się złego nie dzieje, klej jest bardzo elastyczny i wprawiona makijażystka szybko przerwie zrobiony “film” ;)
    Uniwersalnym makijażem który pasuje niemal do każdej kobiety jest smoky-eye – osobiście mój ulubiony. Każdy jednak ma swój gust i dobrze będzie, jeśli przed sesją zbierzesz szereg inspiracji dla osoby która Cię będzie malowała. Pokaż makijaże o których marzysz, zaszalej! :)

    W zasadzie makijaż na sesje zdjęciowe to temat rzeka i myślę, że osobny artykuł mógłby choć trochę wyczerpać temat.. Ale to w swoim czasie :)

A teraz pora na Twoje pytania. Co Cię zastanawia, co Cię trapi? Czego nie wiesz, a chciałabyś? Zapraszam do dyskusji zarówno tu jak i na fanpejdżu :)

źródło użytych w tekście gifów: klik

Udostępnij wpis:

Inne wpisy

32 lub więcej komentarzy

  • Olivvia
    24 marca, 2017 at 7:35 am 

    Już czytając ten tekst czułam się piękna! Świetny tekst ;-)

  • Anna Fit
    24 marca, 2017 at 8:10 pm 

    Fantastyczny artykuł! Jestem typem osoby, która to “nigdy w życiu” nie stanęłaby przed aparatem. Samo hasło sesji w studiu brzmi dla mnie przerażająco, a “niefotogeniczność” to słowo kluczowe. Pewnie to kwestia jakichś wewnętrznych blokad.

    W mojej ostatniej pracy zajmowałam się m.in organizacją sesji modowych i kilka z nich miałam okazję obserwować. Ale wiadomo – to zupełnie inna bajka – modelki, glamur-makijaże, fryzjerzy i …ubrania w roli głównej. Ale bardzo lubiłam patrzeć na pracę fotografa i na to, jak nawiązuje kontakt z modelkami. Sama raz musiałam jednemu z fotografów “przypozować”, aby poustawiał sobie światła zanim modelka była gotowa do pracy. O rany, to był dla mnie horror… ;)

  • Alicja Duchiewicz
    24 marca, 2017 at 8:27 pm 

    Aniu, wielkie dzięki za Twoje słowa. Już patrząc na Twoje profilowe na blogu nie mogę uwierzyć w tę “niefotogeniczność” ;) Wewnętrzne blokady powstają na przestrzeni lat i piekielnie nas ograniczają w kwestii prezentowania się na zdjęciach. W zasadzie do tej pory jak ktoś mnie przyłapie na robieniu sobie selfie czuję zażenowanie. Nie wiedzieć dlaczego! Obserwowanie samego siebie to dobre ćwiczenie, nie powinniśmy się go bać :)

    Co do sesji modowych – zawsze mi było żal tego, że modelki traktuje się zwykle dość bezosobowo na zasadzie “stańże tam, no rób coś”.. Gdzieś mi się to nie wpisywało w kręgosłup moralny, wiecznie chciałam pogadać, dowiedzieć się czegoś o tej osobie.. prezentowanie ubrań samo w sobie mnie nie kręci.

    Podziwiam, że ogarniałaś organizację, nie jest to lekka sprawa :D

  • Anna Fit
    24 marca, 2017 at 9:25 pm 

    Dopiero po trzech latach blogowania przestałam chować się za profilową grafiką zrobioną przez koleżankę i pokazałam twarz ;) Akurat to zdjęcie zostało zrobione przez mojego chłopaka w dość naturalnych dla mnie okolicznościach przyrody – więc jakoś przeszło. W studio na profesjonalnej sesji pewnie bym zemdlała ze stresu ;) Ale fakt – tego typu ograniczenia są skompletowane dzięki kompleksom wypracowanym przez lata.

    Co do sesji, to bardzo je lubiłam. Mieliśmy paru sprawdzonych, fajnych fotografów, którzy łapali świetny kontakt z modelkami. Raz, w wyniku konkursu na stylizację zrealizowaliśmy sesję wybranej przez nas dziewczynie, która nigdy nie wystąpiła w roli modelki. Dziś pozuje zawodowo :D Duża w tym rola fotografa, który zrobił jej piękne zdjęcia i nie zraził do takiej pracy.

  • Alicja Duchiewicz
    24 marca, 2017 at 9:28 pm 

    O ja Cię! Genialnie! Na początku swojej drogi zdarzało mi się wyłapywać dziewczyny do zdjęć, które teraz zajmują się tym zawodowo, więc znam Twoje poczucie dumy na tym polu! :D

    Po 3 latach blogowania zdobyłaś się na pokazanie ślicznej buzi.. czyli ile już blogujesz?:>

    Co do stresu na sesjach – zwykle staram się go minimalizować jak tylko się da opowiadając skrajnie suche żarty.. :D

  • Dominika Rygiel
    24 marca, 2017 at 9:30 pm 

    Kiedyś bardzo nie lubiłam pozować, teraz podchodzę do tego bardziej spontanicznie i to widać na zdjeciach.

  • Alicja Duchiewicz
    24 marca, 2017 at 9:33 pm 

    O widzisz, spontan i luz to bardzo dobry kierunek.. gdy już się oswoimy idzie jak z płatka :D

  • Ula - Książkowe Powroty
    26 marca, 2017 at 1:19 pm 

    A ja się będę upierać, że są osoby niefotogeniczne. :) Mój chłop. Jego się nie da dobrze sfotografować. Bez względu na to, czy robimy przypadkowe czy pozowane ujęcia, sami czy z profesjonalnym fotografem, mój facet wygląda jak świeżo trafiony granatem bakłażan. Potwornie po prostu. Nie pomaga zmiana oświetlenia, perspektywy czy scenerii, on po prostu zawsze wygląda głupio. W sumie dlatego nie mamy prawie żadnych wspólnych zdjęć…

  • Daria
    26 marca, 2017 at 1:31 pm 

    Jakiś rok temu był na sesje zdjęciowe szał na moim kierunku studiów. Pewne studio oferowało darmową sesję w wybranym miejscu – dziewczyny szalały i się pchały. Ja się nie zdecydowałam i teraz nieco żałuję, bo zastanawia mnie, co mogłoby z tego wyjść :)

  • Motywacja i Organizacja
    26 marca, 2017 at 1:44 pm 

    bardzo fajne napisany artykuł, mnie zawsze się wydawało, że albo ma się to coś i wychodzi na fotografiach super, albo po prostu “obiektyw mnie nie lubi” :)

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 3:29 pm 

    Ula, rozmiażdżyłaś mnie :D Jestem niemożebnie ciekawa, czy mogłabym zmienić ten pogląd i zrobić mu dobre zdjęcie :D Bez kitu :D

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 3:31 pm 

    Dziękuję! :)

    Magia “tego cosia” pokutuje w naszym społeczeństwie tak długo, że znam osoby, które na widok aparatu z automatu chowają twarz w ręce. Kosmos! Dlatego właśnie chciałabym zmienić myślenie ludzi o nich samych, bo naprawdę się da wyjść dobrze! :)

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 3:35 pm 

    Dario, a widziałaś efekty koleżanek? Były fajne? Bo wiesz, są różne przypadki. Ja osobiście miałam robioną sesję jakieś >10 lat temu przez jakiegoś aspirującego fotografa. Dostałam tak koszmarne zdjęcia, że przez długi czas miałam przeświadczenie, że jestem bakłażanem z wyglądu. “Odczarowywałam” to myślenie robiąc sobie dużo autoportretów. Nie było wtedy to takie proste, bo aparat w telefonie był marny, a i lustrzanki nie miałam.. ale udawało mi się. To jest kwestia poznania samej siebie lub bycia przed obiektywem u odpowiedniej osoby.
    Dlatego jeśli efekt tych sesji na studiach nie był ciekawy, to chyba nawet lepiej, że nie wzięłaś udziału, bo byś się zraziła ;) Jeśli były fotki fajne, to można zawsze odszukać owego fotografa albo znaleźć kogoś innego i poddać się sesji :D

  • Daria
    26 marca, 2017 at 3:47 pm 

    Tak, widziałam efekty, są świetne :)

  • Piotr Binkowski
    26 marca, 2017 at 4:37 pm 

    ciekawe info, choć raczej nie planuję żadnych sesji w najbliższym czasie;)

  • Przemek Kowalski
    26 marca, 2017 at 5:37 pm 

    Padłem przy kocie :D

  • Anna Fit
    26 marca, 2017 at 5:50 pm 

    Hahaha suche żarty potrafią rozładować atmosferę :)

    Z tą ślicznością bym nie szarżowała – ale bardzo dziękuję ;) Bloguję właśnie ponad 3 lata, ale od samego początku “firmowała” mnie grafika. W styczniu blog przeszedł rebranding na nazwisko (ach, te rozczarowania, że nie piszę o dietach…), więc i japa się pojawiła. Nawet się już z tym oswoiłam – i selfie na insta tez mi nie straszne ;) Pewnie to kwestia jakiejś tam dojrzałości i podejścia do siebie. Cały czas nad tym pracuję – z lepszym lub gorszym skutkiem ;)

  • www.vayatka.blogspot.com
    26 marca, 2017 at 7:14 pm 

    Super artykuł! Mam za sobą kilka sesji zdjęciowych i tyle mi wystarczy żeby wiedzieć, że mądrość i podejście fotografa to 90% sukcesu. To fotograf tworzy atmosferę, sprawia, że modelka czuje się piękna i swobodna. Niektórzy wierzą, że to modelka powinna ciągnąć sesję proponując coraz to nowe pozy. Jasne! Tylko musi czuć, że fotograf ją akceptuje i wspiera, a nie tylko wymaga i czeka na dobre zdjęcie, a za jego brak wini modelkę. Gdyby każdy podchodził do rzeczy tak jak Ty myślę, że modelki miałyby o wiele przyjemniejsze życie!

  • Maya Maya Miell
    26 marca, 2017 at 9:11 pm 

    Ciekawy artykul! Choc, co do fotogenicznosci, ja tez bym dyskutowala – znam naprawde malo atrakcyjne osoby, ktore wychodza wysmienicie na zdjeciach i na odwrot! Cos w tym musi byc!

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:19 pm 

    Dziękuję droga Vayatko :)
    Wymaganie największej inicjatywy od osoby fotografowanej i oczekiwanie efektu-cud to jakaś abstrakcja. To jeden z powodów, dla których tak ciężko było mi oglądać Top Model – eksperci zawsze obwiniali za kiepskie zdjęcie modelkę! Nigdy nikt nie podważył umiejętności fotografów czy stylistów.. Przykro mi się patrzyło na załamane piękne dziewczyny :/

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:19 pm 

    Każdy potrzebuje trochę blush’y od czasu do czasu! :D

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:20 pm 

    A co by sprawiło, że jako facet miałbyś ochotę wziąć udział w sesji? :D

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:24 pm 

    Suche żarty zawsze spoko, ale miałam dwa przypadki, kiedy ktoś zrobił minę “wtf are you talking about” i było mi głupio.. :D

    Wchodząc na Twój blog pierwsze co zrobiłam (ogółem zawsze pierwsze co robię na nowym blogu, to właśnie to), to oczywiście “o mnie”. Czytam czytam czytam i nagle “nie, nie piszę o dietach”, konsternacja, szybki look na nazwisko i FAKTYCZNIE… FIT! :D Żeby było śmieszniej, bardzo mnie to ucontentowało.. nie cierpię czytać o dietach, byciu fit, o sporcie.. no nie wiem, po prostu mój umysł to wypiera :D Wolę swoje chemiczno-cukrowe życie z fast foodami :P

    A co do buzi – bez kitu, serio jesteś śliczna :D

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:34 pm 

    Dziękuję Mayu!

    Wiesz co? Tak czytam komentarze i czytam.. zastanawiam się, czy nie byłoby fajnie zrobić takiego projektu udowadniającego powyższą tezę. Coś w rodzaju zaproszenia najbardziej “niefotogenicznych” osób ever i zrobienie im paru zdjęć. :D

  • Alicja Duchiewicz
    26 marca, 2017 at 9:37 pm 

    no to mega się cieszę :) Owy fotograf dobrze działa na rzecz naszej małej branży w takim razie :D

  • Piotr Binkowski
    27 marca, 2017 at 11:32 am 

    nie mam szczególnych oporów, po prostu póki co nie pojawiła się ani potrzeba, ani okazja;)

  • Maya Maya Miell
    27 marca, 2017 at 12:35 pm 

    Niezly pomysl, choc mysle, ze i tak “prawda” wychodzi na amatorskich zdjeciach, niektorzy “wychodza” fajnie, inni nie. Mysle, ze ma takze znaczenie ogolna “spinka” i “sztuczna” mina – im gorzej ktos wychodzi, tym bardziej sie spina i robi dziwne miny :-D

  • Anna Fit
    27 marca, 2017 at 8:29 pm 

    Dzięki ;)

    Co do nazwiska to cóż, ma się ten efekt suspensu :D Najlepsze jest to, że ja, mając takie nazwisko, też jestem totalnie nie w tym fit-klimacie. I nic na to nie poradzę (ani nie chcę poradzić), że kultura mi w duszy gra od samego początku. Raz nawet na fanpejdżu otrzymałam gratis opieprz że gdzie są diety? Pan, który pytał, chyba stosuje zbyt dużo odżywek na mięśnie – w nazwie fp mam “kulturalny blog”… ;)

  • Alicja Duchiewicz
    28 marca, 2017 at 12:32 pm 

    Awwww, pięknie Ci z tym kolorem sukienki :DDD

    Pan od odżywek na mięśnie Ci dał reprymendę powiadasz.. :D Uwielbiam takich. Zawsze zanoszę się od śmiechu widząc w nazwie sklepu z odżywkami tekst w rodzaju “samo zdrowie” czy coś.. :D

    Z bycia fit to ja mam też tyle co.. nic. Jestem cukro-kawo-herbato-coloholiczką i dobrze mi z tym :D Choć od dziś zaczynam pić wodę. NIEGAZOWANĄ. JAK ZWIERZĘ!! :D

  • Anna Fit
    28 marca, 2017 at 4:28 pm 

    Trzymam kciuki za Twoje postanowienie i wznoszę niniejszym toast szklanką wody! :D

  • Alicja Duchiewicz
    29 marca, 2017 at 11:05 pm 

    Hahha, dzięki! Drugi dzień na wodzie i… idzie mi dobrze :D Jeszcze 4 szklanki przede mną na dziś.. :D

Dodaj komentarz