fbpx

Jesteś moją Muzą

Wszystko czego potrzebujesz, by polubić swoją urodę.

Muzyka dla klimatu: 

03/31/2017

Dzień dobry :)

Znasz ten schemat: ktoś robi Ci zdjęcie a Ty uważasz, że wyglądasz na nim jak makrela susząca się na słońcu. Patrzysz i masz wrażenie, że jesteś brzydkim kaczątkiem które nigdy nie zmieni się w łabędzia, bo jak to jasnej cholerki kaczka ma się zmienić w łabędzia?

Ale czekaj, to chyba nie o taką kaczkę chodziło!

Już widzę Twoją konsternację – przecież w ostatnim wpisie pisałam, że nie ma czegoś takiego jak osoba NIEFOTOGENICZNA. To w istocie prawda, ale co z naszym wewnętrznym krytykiem? Zwykle do dobrego zdjęcia potrzebny jest także dobry fotograf i… Twoje nastawienie do samego siebie. Inne niż zawsze.

Jak polubić własną twarz?

Powyższe słowa mogą się wydawać śmieszne.. dopóki nie przypomnimy sobie ostatniego słabego zdjęcia własnej osoby (najbliższe wspomnienie) lub obelg rówieśników gdy byliśmy mali (wspomnienie bardziej odległe). Nie ma złotej rady na każdy problem. Nie będę Ci wciskać kitu, że wystarczy mówić do siebie przed lustrem KOCHAM CIĘ, bo to nie każdemu przynosi ulgę lub zmianę. Jestem idealnym przykładem kaczorka z tego gifa. Przez całe dzieciństwo myślałam, że jestem małym brzydactwem – odstające uszy, ostre rysy twarzy, kanciasty nosek i ten wzrost… Rówieśnicy wcale nie pomagali mi w wyjściu z tego, wręcz przeciwnie. Znasz to uczucie, gdy szukasz w sobie dobra, a każdy spotkany dzieciak przypomina Ci o Twoich “okropnościach”? Dodaj do tego zainteresowania inne niż “wszyscy” i nagle okazuje się, że jesteś tzw. DZIWNYM DZIECKIEM. Znasz to? Witam w klubie. Choć wtedy miałaś wrażenie, że jesteś całkowicie samotna i cały świat widział w Tobie same wady to wiedz, że w tym samym “miejscu” było nas więcej.

Kompleksy na stos.

Kompleksy kształtują każdego na swój sposób. Jedni dochodzą do wniosku, że warto zainwestować w operację plastyczną, inni chowają się pod rozpuszczonymi włosami, jeszcze inni unikają kontaktów z otoczeniem – każdy z tych sposobów nie jest właściwy. Każdy z tych sposobów pogłębia problem. Patrząc powierzchownie wydaje się to niewinne i niegroźne, ale wystarczy zgłębić temat by wiedzieć dokąd to zmierza. Noszenie opasek na głowie powodowały przewlekły ból głowy i uszu, ale ja tak bardzo chciałam, by uszy zaczęły przylegać do głowy, że dzielnie znosiłam niedogodności. 

Co mi pomogło?

Najbardziej znacząca była dla mnie zmiana środowiska. Przeprowadzka do innego miasta znacznie zmieniła mój światopogląd. Nagle okazało się, że moje “wady” nikogo tu nie interesują – kucyk? A proszę cię bardzo, nikt nie widział tych wad. Bo one były w mojej głowie. Jakim cudem jedno środowisko widziało problem w czymś, na co zaledwie 400 km dalej nikt nie zwracał uwagi? Szczerze – nie mam pojęcia, ale snuję domysły, że wychowanie i mentalność dzieciaków w obu tych miejscowościach było skrajnie różne.

 

A gdy środowiska zmienić nie można?

Zwykłam mówić na sesjach, że jesteśmy najrzadziej widywaną przez siebie osobą. Widzimy się zwykle rano, podczas ogarniania się przed pracą/szkołą i wieczorem, gdy z niej wracamy. Często zapamiętujemy tylko to, co uważamy w sobie za negatywne. Nie zwracamy uwagi na plusy, bo nie jesteśmy (w większości) tego nauczeni. Nie jesteśmy oswojeni  ze swoją twarzą, ze swoim ciałem. Wydajemy się sobie obcy. Moje osobiste remedium? Postaw sobie na biurku, obok laptopa, obok codziennie wykorzystywanych w pracy przedmiotów… lusterko. Patrz na siebie co jakiś czas. Oglądaj swoje oblicze pod różnorakim kątem – pod światło, ze światłem, rano i po południu. Obserwuj swoją mimikę, wypatruj pozytywy. Poćwicz miny, uśmiechy, grymasy. 

 

 

 

Serio, lusterko?

Nie, to nie jest porada rodem z bravo girl ani nic idiotycznego. Jestem dowodem na to, że to POMAGA. Im bardziej się sobie opatrzysz tym więcej tolerancji wobec siebie nabierzesz.
Zacznij używać lustra do czegoś więcej, niż doglądaniu nowych zmarszczek czy suchych skórek. Uśmiechnij się do siebie, cholerka, przecież masz siebie jedną!
Wracając do mojego największego kompleksu – uszu – im więcej przyglądałam się sobie, i im więcej akceptacji wobec siebie nabierałam, tym bardziej “przygładzanie” uszu powodowało we mnie myśli pokroju “ale przecież odstające są urocze, nadają mi charakter” “jestem dzięki nim wyjątkowa, po co je przygładzać?”. Nie okłamywałam siebie. Dopatrywałam się unikalności w swoim wyglądzie. W pewnym momencie tak się zżyłam ze swoim “obliczem”, że przestałam postrzegać je jako wadę, a zaczęłam patrzeć przez pryzmat atutu.

 

 

 

 

 

Uwaga, warczę na ludzi, którzy mają coś przeciwko swojej urodzie.. ;) 

A tak całkiem na poważnie – jeśli nie widzisz w sobie żadnych atutów; jeśli ilość kompleksów, które Cię dręczą jest przytłaczająca, nie wahaj się pójść do terapeuty. On pomoże Ci w samoakceptacji. Chodzenie do psychologa nie jest niczym strasznym, wiem z autopsji! :) Więcej uwagi psychoterapii poświęcę w innym wpisie, gdyż w moim przypadku jest to temat rzeka i nie chciałabym potraktować tego tematu zbyt powierzchownie.

 

 

 

 

A może autoportrety?

Na jakieś 80% masz telefon z przednią kamerą. Zrób z niej użytek i rób sobie selfie częściej niż nigdy ;) Dla najlepszych efektów – twarzą do okna lub pod słońce. Eksperymentuj. Po pewnym czasie opracujesz najlepszy kąt robienia sobie zdjęć i nabierzesz pewności siebie przy następnych niespodziewanych shotach grupowych ;)

Chciałabym, byś patrzyła na siebie łagodniej; by Twój wewnętrzny krytyk przycichł i pozwolił cieszyć się małymi rzeczami. Twoja uroda jest wyjątkowa i masz wiele atutów.

Jeśli chcesz poznać moje spojrzenie na siebie, koniecznie umów się na sesję fotograficzną :) Wyszukam wszystkie Twoje pozytywności i utrwalę je na zdjęciach.

Pytanie do czytelników: A Ty, jakie masz sposoby na radzenie sobie z kompleksami? Zachęcam do dyskusji!

PS. Panów przepraszam za żeńskie końcówki, musiałam wybrać którąś formę ;)
PS2: Źródło powyższych gifów: giphy

Ahoy!
Alicja

Udostępnij wpis:

Inne wpisy

20 lub więcej komentarzy

  • Runoholic.pl
    1 kwietnia, 2017 at 10:29 pm 

    Kiedyś miałem wrażenie, że na każdym zdjeciu wywyglądam jakbym wlazł w kupe, ale pokochałam siebie i zaakceptowalem swoje wady ;)

  • Magda Lena
    2 kwietnia, 2017 at 2:34 pm 

    Oj tam, ideałem nie jestem, ale lubię sobie taką. Czasem wręcz popadam w samozachwyt ;)

  • Agnieszka Wojtas
    3 kwietnia, 2017 at 9:54 am 

    Ja do ostatniego czasu zupełnie sobie z nimi nie radziłam… Dopiero teraz, zaczynam w końcu akceptować siebie :)

  • Nie Bieska
    3 kwietnia, 2017 at 10:07 am 

    Bardzo mi się podoba Twój post, podejście i zmiana spojrzenia! Kto z nas nie zmagał się z kompleksami? Pomysł z lusterkiem prosty, a genialny, choć z początku wydaje się dziwny to widzę w nim sens! Chętnie spróbuję się “sobie opatrzyć” i sprawdzę czy to działa :)

  • Kamila Minkina
    3 kwietnia, 2017 at 10:24 am 

    Ideałem nie jestem ale odkąd pamiętam akceptuje siebie :) Tylko w gorsze dni zrzędze;)

  • Alicja Duchiewicz
    3 kwietnia, 2017 at 7:12 pm 

    Ha, to bardzo pozytywne co mówisz! Według mnie każdy powinien lubić siebie do tego stopnia by popatrzeć na siebie i co jakiś czas wpaść w samozachwyt :)

  • Alicja Duchiewicz
    3 kwietnia, 2017 at 7:13 pm 

    To dobrze, naprawdę dobrze! Myslę, że moment w którym akceptujemy swoje “wady” jest też momentem, w którym przestają one mieć znaczenie emocjonalne – nikt inny ich nie zauważy również :)

  • Alicja Duchiewicz
    3 kwietnia, 2017 at 7:15 pm 

    O widzisz.. Był jakiś wyjątkowy moment przełomowy? :)

  • Alicja Duchiewicz
    3 kwietnia, 2017 at 7:17 pm 

    Dzięki wielkie! Mam nadzieję, że sposób się sprawdzi!

    Kompleksy wydają mi się mimo wszystko w Polsce tematem tabu. Kiedy zapytasz kogoś co uważa o sobie, chętnie powie, że wszystko jest z nim nie tak. Ale jeśli zapytasz o konkret, to ludzie chowają się do skorupki.
    Wydaje mi się, że kompleksy to temat tak aktualny jak to co chcemy robić w przyszłości – trzeba o tym rozmawiać i je oswajać :D

  • Alicja Duchiewicz
    3 kwietnia, 2017 at 7:17 pm 

    Cieszę się Kamilo, że akceptujesz siebie, to daje kopa pozytywnego innym :)

  • Basia | smartnest.pl
    4 kwietnia, 2017 at 8:01 pm 

    Najbardziej pomaga dystans, który zyskuje się z wiekiem :)))

  • Agifra
    4 kwietnia, 2017 at 9:16 pm 

    Muszę wypróbować to lusterko ;)
    Ja mam wybrane stylizacje, w których wiem, że dobrze wyglądam i dodają mi pewności siebie. Także bliskie mi osoby potrafią mnie rzeczowo skomplementować gdy widzą dobre zmiany i motywuje mnie to wtedy do dalszej pracy nad sobą i wzmacnia to moją pewność siebie :)

  • Anna Choińska
    22 kwietnia, 2017 at 6:54 pm 

    Masz sporo racji, nawet jak zrobię fajne Selfie to po całym dniu skupiam się na tym co we mnie jest nie tak!

  • Alicja Duchiewicz
    24 kwietnia, 2017 at 9:52 am 

    O widzisz, i to jest właśnie to, co nas kompletnie demotywuje :( Najlepiej zrobić sobie selfie zaraz po zrobieniu makijażu :D

  • Alicja Duchiewicz
    24 kwietnia, 2017 at 9:52 am 

    I jak, popróbowałaś coś z lusterkiem? :)

    Fajnie, że masz wybrane dobre stylizacje. Nic tak nie daje kopa jak sytuacja w której jesteśmy pewne, że wszystko jest ok :)

  • Alicja Duchiewicz
    24 kwietnia, 2017 at 9:53 am 

    Myślisz? Coś w tym jest, ale najlepiej gdy dystans wytwarza się sam, naturalnie. Gorzej, jak ktoś na siłę chce nauczyć Cię tego dystansu, wtedy kompleksy się powiększają zamiast zmniejszyć :(

  • Agifra
    24 kwietnia, 2017 at 10:20 am 

    Od niedawna mam kanapę ustawioną naprzeciwko szafy z lustrem więc mimo woli w nie zerkam ;) Chyba powoli ten zabieg działa ;)

  • Basia | smartnest.pl
    24 kwietnia, 2017 at 2:32 pm 

    No właśnie dlatego napisałam, że z wiekiem :) Takiego dystansu do siebie nabieramy właśnie naturalnie, bo dojrzewamy i zaczynamy akceptować siebie, swoje wady, ale lepiej widzimy też zalety.

Dodaj komentarz