Z Anią i Jasiem widzieliście się już kilka miesięcy temu, podczas sesji brzuszkowej (można ją podglądnąć tu!). Ania była zadowolona z sesji, więc stało się to, co kocham najbardziej, czyli następna sesja :)
Moja mina była oczywista i wyglądała mniej więcej tak:
Jak już wykminiłyśmy datę, znalazłyśmy wizażystkę (Magda Jurczyszyn), pozostało czekać. Dzień w którym sesja zdjęciowa się odbyła, był chyba najgorętszym dniem w tym roku. Nie wiem ile było stopni, ale z 33 to absolutnie minimum. Do tej pory zastanawiam się JAK daliśmy wszyscy radę. No bo jak przeżyć w upał, dodatkowo robiąc sesję w mieszkaniu?
Tajemnica nie jest to zbyt wielka – potrzeba dobrego towarzystwa, a tego akurat było pod dostatkiem ;) W każdym razie sesja zdjęciowa wyszła nam, że tak to ujmę, wybornie. Ja jestem dość krytyczna na swoje wytwory, ale gdy patrzę na te zdjęcia, to jestem dumna, że wyszły spod mojej łapki ;)
Aniu, Wojtku, jeszcze raz dziękuję za wszystko. Za zaufanie, za pokazaną na zdjęciach Miłość i za to, że jesteście!
A Was, czytelniko-oglądaczy zapraszam zatem do obejrzenia krótkiej historii o Miłości, która czasem przeistacza się w małego oseska ;)
Ahoy!
Alicja