fbpx

Jesteś moją Muzą

Jak to jest przeżyć kryzys zdrowia psychicznego? Moja historia

“Okruszki radości po pewnym czasie utworzą chleb, zaufaj mi.” – Alicja Duchiewicz Fotografka

Byłam tam, w tym najgorszym punkcie życia. Tak, chciałam zrezygnować. Poddać się i już na zawsze nie musieć cierpieć.

Czy wierzyłam, że dożyję 30 roku życia? Ani trochę.

Depresja, nerwica lękowa i nerwica natręctw to trio, które towarzyszy mi od prawie zawsze. Albo inaczej – odkąd pamiętam. Dokładnie 9 lat temu, w styczniu 2012, mój świat się zatrzymał. Przeszłam załamanie nerwowe i miałam otwarte drzwi do szpitala psychiatrycznego. Musiałam nauczyć się na nowo mówić, pisać, i… przestać się bać.

Wizja spędzenia kolejnych miesięcy, tygodni, dni w szpitalu przeraziła mnie wystarczająco, by zawalczyć. Postanowiłam, że szpital, to będzie ostateczność. Na najsilniejszych możliwych lekach, które otumaniały moje myślenie, bym przestała mieć natrętne myśli, trwałam. Podjęłam psychoterapię, znalazłam wspaniałą terapeutkę, której już zawsze będę wdzięczna. Zawsze.

Ale od początku – Pierwsza psychiatra była dla mnie nieodpowiednia. Nie trafiła diagnozą mówiąc, że mam schizofrenię. Zmieniłam psychiatrę, by usłyszeć, że owszem, absolutnie schizofrenia to nie jest, a bardzo silna nerwica lękowa i natręctw. Wszystko byłoby może i dobrze, gdyby nie to, że Pan psychiatra usilnie twierdził, że jestem nadpobudliwa i należy mnie wyciszać lekami. Zaczęłam mieć bardzo silne myśli samobójcze, a gdy podczas którejś z kolei wizyty usłyszałam słowa “no Pani Alicjo, Pani to się chyba nie da wyleczyć.”, postanowiłam przed całkowitą rezygnacją zawalczyć jeden, ostatni raz i po raz trzeci zmienić psychiatrę.

Znalazłam Anioła. Wszystkie poprzednie gabinety były ciemne, jeden bez okien, a drugi w półmroku. Człowiek miał wrażenie, że zaburzenie ma wypisane na czole, i był traktowany jak osoba dysfunkcyjna.
Weszłam do gabinetu z napisaną na kartce swoją historią (nadal miałam problemy z mówieniem), a tam? Za stolikiem, w totalnie jasnym, czystym pomieszczeniu siedziała ona. Najlepsza psychiatra na jaką mogłam trafić. Opowiedziałam jej wszystko, kalecząc kosmicznie język, szlochając, że nie da się mi pomóc, a Ona, z uśmiechem, który nigdy nie wyjdzie mi z pamięci powiedziała “Pani Alicjo, jak się nie da? Wszystko się da.”. Pierwszy raz od wielu, wielu miesięcy poczułam iskrę nadziei. Był to sierpień. Momentalnie zmieniła mi leki, po których w końcu zaczęłam wracać do bycia tą radosną i twórczą osobą, która wprost wydzierała się ze mnie, gdy miałam remisję nerwic jako dziecko i nastolatka.

Dzięki świetnie trafionym lekom, psychoterapia również ruszyła z kopyta. Mogłam ją zakończyć. Pozostały leki, porządkowanie życia i planów, wyjście z opresyjnego, toksycznego związku i odnalezienie po latach największej miłości – mojego obecnego Męża.

Chciałabym Wam powiedzieć, że od razu po wdrożeniu dobrze dobranych leków zaczęłam funkcjonować normalnie, ale byłoby to nieprawdą. A każdy, kto mnie zna wie, że #szczerość cenię niesamowicie.

Przed Kubą stanęło najtrudniejsze, przypuszczam, w jego życiu wyzwanie. Zatroszczył się sercem osoby, która pokiereszowana przez los w zasadzie była daleka od normalnego funkcjonowania. Ale Miłość i czas leczy. Rozumiał. Dbał. Nigdy nie przestał, nadal jest ideałem.

Około 2016 roku przyplątała mi się do kolekcji silna depresja. Kolejny raz śmierć zajrzała mi w oczy, ale na szczęście na posterunku zawsze jest moja ukochana Psychiatra :)

Od 9 lat, nieustannie biorę leki (teraz już trochę zmodyfikowane dawkowanie) i jestem dowodem na to, że medycyna realnie POMAGA na zaburzenia psychiczne. Teraz żyję już całkowicie normalnie. Oczywisty spadek psychiczny zaliczyłam na początku pandemii. W końcu nie po to na terapii uczyłam się, by żyć bez obaw o niewidzialne zarazki i to, że jak ktoś mnie dotknie, to umrę, by dowiedzieć się, że za oknem szaleje morderczy wirus. To mną mocno wstrząsnęło – nie wyszłam z domu ani razu przez ponad 2 miesiące. Od marca 2020 do lipca 2020 nie zrobiłam ani jednej sesji. Trwałam w zasadzie i miałam nadzieję, że wszystko się uspokoi. Mocniejsze leki pomogły mi do wrócenia do żywych – od lipca działam z zachowaniem bezpieczeństwa aż po dziś dzień i żyję :D

Ważne:

Teraz ważna kwestia – jeśli czujesz, że coś Cię w życiu uwiera, masz natrętne myśli, które pojawiają się jak Filip z konopi, nie chcą się odczepić, czujesz, że nie da Ci się pomóc, że nic już nie ma sensu, czujesz różnego rodzaju “przymusy” jak np. to, że nie możesz następować na liście, linie na chodniku, a w autobusie boisz się oddychać, by nie zarazić niczym współpasażerów, gdy boisz się dotykać różnych powierzchni w obawie przed śmiercią, gdy boisz się, że myśli są sprawcze, i że samym myśleniem możesz zrobić komuś krzywdę, to wiedz, że nie jesteś sam ani sama. Przeżyłam to. Wiem jak to jest, gdy myjesz 40 razy ręce, gdy krew skapuje Ci z rąk, gdy się okaleczasz, lub gryziesz z bezsilności. Znam to poczucie winy, gdy musisz wracać 500 metrów do domu, bo konasz ze strachu, czy zamknęłaś dom, czy wyłączyłeś żelazko.

NIE JESTEŚ SAM_A.

Z tego można wyjść. Potrzebny jest do tego świetny psychiatra i psychoterapeuta. I walka.

Od siebie podaję służę kontaktem do mojej psychiatry, przyjmuje ona w Warszawie. Jeśli potrzebujesz kontaktu, napisz do mnie.

Podsumowanie:

  • Z każdego zaburzenia psychicznego można wyjść obronną ręką.
  • Leki są najcudowniejszym wynalazkiem medycyny i nigdy z nich nie rezygnuj, jeśli psychiatra Ci je zaleca.
  • Na lekach można funkcjonować całe życie. Nie jest to absolutnie nic złego.
  • Nie ma czegoś takiego jak żółte papiery. Jest to wymysł z lat 90, kiedy dbanie o własny umysł było czymś nieakceptowalnym w Polsce. Twoja historia choroby jest tajna, zna ją tylko Twój psychiatra.
  • Nie wierz ludziom, którzy mówią, że nie da się Ci pomóc, lub, że jesteś beznadziejnym przypadkiem. Nie jesteś. Jesteś wspaniałą istotą, która MOŻE ŻYĆ NORMALNIE.
  • W początkowym stadium leczenia osobiście odradzam wszelkie techniki pseudonaukowe jak NLP, coaching, czy książki popularnej Beaty Pawlikowskiej. Zaburzenia psychiczne to nie jest żart, ani coś, co osoby bez wykształcenia medycznego mogą rozwiązać za pomocą pseudonaukowych książek.
  • W terminologii nerwicy natręctw istnieje coś takiego jak myślenie magiczne. Chory uczy się odróżniać rzeczywistość od wyobraźni, dlatego tak ważne jest izolowanie od rzeczy, które opisałam w punkcie wyżej.
  • Jeśli jeden psychiatra Ci nie podejdzie, szukaj dalej. Szukaj do skutku. NIGDY NIE REZYGNUJ Z SIEBIE.
  • Najlepsi psychiatrzy są dostępni prywatnie, najkrócej się też czeka. Jeśli jednak nie dysponujesz tu i teraz kwotą, by móc uiścić opłatę prywatną, a masz ubezpieczenie NFZ, istnieje i bardzo dobrze funkcjonują dzienne oddziały szpitali psychiatrycznych. Terapia grupowa, indywidualna – wiedzy należy zasięgnąć bezpośrednio w wybranym szpitalu.
  • Jak najbardziej można realizować wizyty psychiatryczne na NFZ, jednak na samym początku, by nie musieć czekać w kolejce, gdy każda godzina się liczy, zalecam jednak wizytę prywatną.

Fundacja eFkropka, która działa bardzo prężnie i rzetelnie, zebrała w jednym miejscu linki i adresy do miejsc, w których osoby w kryzysie zdrowia psychicznego odnajdą pomoc. Proszę, nie wstydźcie się, nie bójcie się prosić o pomoc.

Moja historia jest o wiele, wiele bardziej zawiła i długa. We wpisie starałam się nakreślić ramy. Kiedyś opowiem Wam więcej!

Ahoy!
Alicja

Udostępnij wpis:

Inne wpisy

Dodaj komentarz