Aloha!
Rok temu, pod koniec lata 2019, wzięłam w troki moją Anielkę (możecie ją pamiętać z wpisu sprzed 6-7 lat klik) i ponownie zrobiłyśmy zdjęcia. Tym razem na tapecie sesja fotograficzna w wodzie. Brzmi bosko? A i owszem!
Woda to niezwykle wdzięczny temat do zdjęć. Żywioł, którego nie można ograniczyć, ani opanować – niejako wymusza kreatywność i powoduje, że efekty z sesji mogą być nie do przewidzenia. Jak sobie poradziłyśmy?
Sesja fotograficzna w wodzie – jak to było na początku?
Z pewnością jesteście ciekawi gdzie odbyły się zdjęcia. Już wyjawiam tajemnicę: Kaskady w Porąbce. Dokładne określenie współrzędnych na Google Maps: klik. Zaznaczyłam parking, na którym stanęliśmy (jest darmowy), natomiast zdjęcia wykonane były dokładnie przy parkingu. Także idealnie, jeśli ktoś z Was chciałby realizować np. coś z lampami fotograficznymi. Sesja fotograficzna w wodzie wszak może być przecież z rozmachem ;)
Trzeba pamiętać, że woda jest piekielnie zimna. Jest to bowiem woda źródlana, spływająca prosto z gór. Temperatura powietrza tego dnia była ok. 30 stopni Celsjusza. Wody? Nie wiem, ale była lodowata ;)
Anielka, moja Muza, była bardzo dzielna. Zanurzała się w wodzie jak zawodowa syrenka i pozowała cudnie! :D
Nietypowe sesje zdjęciowe mają to to siebie, że fotograf do końca nie wie czego oczekiwać w efekcie końcowym. To jest takie ekscytujące!
W kwestii obróbki poszłam w moją ukochaną stronę – czarno-białe, z ziarnem, duży kontrast, a jeśli kolor, to wygaszony. Minął rok od tej sesji, a ja nadal się zachwycam efektem. Nie chodzi o narcyzm – bardziej o nieprzewidywalność żywiołu, który okazał się łaskawy :)
Czy mogę cokolwiek doradzić?
Oversizeowa bluzka i długie włosy. To przepis na sukces. Zastanówcie się jak będzie się zachowywał materiał po namoczeniu. Jeśli prześwituje – świetnie, tworzy się dzięki temu historia, dynamika, a piękno podkręca.
Wiem, że każdy sobie zdaje z tego sprawę, ale just in case jeszcze napiszę: nie sypcie żadnego brokatu, ani innych rzeczy do wody. Szacunek do przyrody jest najważniejszy, a planeta Ziemia jest już wystarczająco chora na wirusa zwanego Człowiek, by jej jeszcze dokopywać. Wiem, wiem, wiecie to. :)
Powyższe zdjęcie idealnie opisuje nazwę miejsca – kaskady. Cały strumyk jest skonstruowany w ten sposób, co jakiś czas są takie “schodki”. Idealnie się prezentują, przyznajcie tak sami. Dodatkowo plusem jest to, że da się zrobić zdjęcia tak, by nie było widać, że dookoła są ludzie :)
Sesja fotograficzna w wodzie… zimą?
No dobra, wszystko fajnie, opisałam cudowność sesji w wodzie, narobiłam Wam ochoty na eksperymenty, a przecież IDZIE ZIMA. Co z tym fantem zrobić? Tutaj polecałabym zaangażować jakąś osobę ze środowiska morsów. Osoby zahartowane w mroźnej wodzie nie będą miały absolutnie żadnych problemów z pozowaniem w lodowatej wodzie zimą. Sama się przymierzam do tej opcji, ponieważ na Instagramie zgłosiła się pewna piękna istota jakiś czas temu – morska!
Podsumowanie
Z racji na otaczający nas pęd życia, jako fotografowie powinniśmy więcej eksperymentować, ponieważ tylko to może nas uratować przed marazmem.
Jest to między innymi powód, dla którego postanowiłam w tegoroczne lato (2020) zrobić serię sesji nad polskim morzem bałtyckim. Wzmaganie kreatywności poprzez eksplorację nowych form ekspresji. Zaufajcie mi – warto, ponieważ każde nowe doświadczenie kształtuje nas jako artystów :)
Za pomoc w rezultacie dziękuję mojej przepięknej muzie Anielce, szanownemu Małżonkowi za dzielne asystowanie i sobie, za walkę z depresją i nerwicą każdego dnia.
Pora na zdjęcia!
Ahoy,
Alicja
1 Komentarz
Bardzo klimatyczne zdjęcia! :)