Fotografia rodzinna to przypadek, czy przeznaczenie?
Kilka ładnych lat temu fotografowałam wyjątkową osobę. Miałam wtedy jeszcze swoje studio w warszawskim śródmieściu. Karolina, bo o niej mowa, wspaniale opanowała sztukę baletu i wierzcie mi, takich umiejętności nie nabywa się z dnia na dzień. Ciężka praca to chleb powszedni. Jednak, jak to bywa, nasze drogi po sesji się rozeszły, co jest absolutnie naturalne. Minęły lata, a ja na skrzynkę fanpejdża dostałam wiadomość od Karoliny właśnie, że chciałaby wpaść ponownie na zdjęcia; tym razem miałyśmy zrealizować sesję rodzinną. Totalnie ucieszona przy okazji dowiedziałam się, że na świat przyszło Maleństwo i to ono będzie gwiazdą sesji. Lubię wierzyć w przeznaczenie. W to idealne wyobrażenie, że nic nie dzieje się przypadkiem. Karolina, gdy ostatni raz się widziałyśmy była wspaniała, ale teraz to już można rzec, że tworząc rodzinę z Samem tworzy całość. Piekielnie miło się patrzy na związek ludzi, którzy darzą siebie miłością wypełnioną szacunkiem. Jestem skrupulatną obserwatorką i po prostu widzę więcej, a na nich patrzyło się tak miło!
Klucz do dobrych zdjęć jest tu.
Gdyby ktoś zapytał mnie co jest kluczem do dobrych zdjęć, to chyba za każdym razem, bez znaczenia kiedy, odpowiedziałabym, że jest to wypadkowa wspólnej energii poświęconej dla projektu. To jaką więź nawiążę z osobami fotografowanymi i to jak bardzo się zaangażujemy wspólnie.. to wszystko potem widać na zdjęciach. Zawsze mnie zastanawiało DLACZEGO niektórzy fotografowie nie potrafią zrobić dobrego zdjęcia pięknej (w moim mniemaniu) osobie. Zawsze zastanawiałam się SKĄD wzięło się to pojęcie zwane fotogenicznością. Przecież odpowiedź jest tak prosta, że aż dziw, jak wiele osób przechodzi obok niej zupełnie bez emocji.
Jak przebiega sesja rodzinna?
Sesja u mnie trwa od 2 do 3 godzin. Słyszałam wiele opinii, że powinnam możliwie skracać czas sesji, by móc w ciągu jednego dnia przyjąć więcej Klientów. Jest jednak jedna rzecz, która powoduje, że chyba nigdy nie będzie to możliwe. Mianowicie – ja oddaję podczas sesji zdjęciowej swoje serce. Wkładam w fotografię energię, której wystarcza mi na maksymalnie dwie sesje, nie więcej. Nie jestem typem hurtownika, nie potrafię robić sesji masowo. Muza, moja osoba fotografowana musi CZUĆ, że jest dla mnie najważniejsza. Jak można komuś oddać uważność, gdy fotografuje się 8 różnych osób dziennie?
Gdy umawia się u mnie sesje zdjęciowe, o konkretnej godzinie spotykamy się w studiu, lub innym ustalonym miejscu, jeśli jest taka potrzeba, jest wykonywany makijaż + stylizacja fryzury, następnie przechodzimy do zdjęć. W przypadku zdjęć rodzinnych, gdzie mamy maleńkiego bohatera, dostosowuję się do niego. Karolina i Samuel to wspaniali rodzice, więc i w tym względzie nie mieliśmy żadnych problemów – maleńka albo spała, albo cieszyła się do nas ochoczo ;)
Moi goście wybrali studio ze światłem zastanym. Trafiliśmy na piękną pogodę, więc zdjęcia wyszły bardzo dobrze.
Ile zdjęć zostaje poddanych obróbce?
Po sesji fotograficznej zawsze wysyłam miniaturki zdjęć (z watermarkiem), następnie osoby fotografowane wybierają te, które poddaję pieczołowitej obróbce. W moich standardowych pakietach jest 10 i 20 zdjęć, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dokupić większą ilość. W dzisiejszym wpisie zdjęć jest 22, czyli idealna ilość na fotoalbum drukowany.
Emocje, emocje.
Kiedyś usłyszałam, że dobre zdjęcie powinno wywoływać skrajne emocje. Według mnie jest to powiedzenie na wyrost. Dobre zdjęcie powinno po prostu wywoływać emocje. To, czy są one pozytywne, czy negatywne, to już kwestia indywidualna, ale nie trzeba uciekać się do skrajności. Życie to nie jest reportaż do gazety, by musiały być obecne krew, pot i łzy ;) Tak naprawdę najważniejsze nie jest to, czy zdjęcia z sesji wywołują emocje, lecz to czyje emocje wywołują. Wiecie o co chodzi? Tak, tak, chodzi dokładnie o to, by zdjęcie trafiało do osób, które są związane z tym zdjęciem. To, czy zdjęcie mojej ukochanej osoby będzie się podobało komuś mi nieznanemu nie ma w zasadzie żadnego znaczenia, bo to zdjęcie ma olbrzymie emocjonalne znaczenie dla mnie. Proste, a jednak tak zawiłe w dzisiejszych czasach, w których lajki mierzą wartość człowieka.
Pora na galerię zdjęć.
Jeśli dotarliście do tego akapitu, to zapraszam do obejrzenia zdjęć rodziny, na którą patrzy się tak miło, jak się pije gorącą czekoladę w mroźne dni. To, ile energii włożyłam w zdjęcia to jedno, ale ile dostałam! Zaangażowanie, świetne poczucie humoru i naprawdę dobrze spędzony czas – to zapamiętam na długo. Lubię do tych zdjęć wracać i z dumą Wam je pokazuję. Gdyby ktoś był zainteresowany innymi zdjęciami mojego autorstwa w klimatach rodzinnych, niech pędzi na Czarodziejski-Kadr, moją markę-dziecko dedykowaną sesjom rodzinnym i dziecięcym.
Karo, Sam i Maleństwo – DZIĘKUJĘ Wam za wspaniały czas i możliwość łapania tych ulotnych momentów.
Ahoy!
Alicja