fbpx

Jesteś moją Muzą

Ciekawy wpis o bodypositive, ciałopozytywności, samoakceptacji

Wszędzie, nawet z lodówki, wyskakuje termin #ciałopozytywność i #bodypositive.
Czy zastanowiłaś się kiedyś nad własnymi emocjami odnośnie tych terminów?

Ja jestem już trochę zmęczona.

Nie, nie trendami mającymi zniechęcić nastolatki do używania filtrów na instagramie.
Jestem zmęczona presją społeczną. Przeginaniem w jedną i drugą stronę.

Jak jesteś zbyt naturalna – źle. Jak zrobisz sobie to i owo u lekarza medycyny estetycznej – źle. Użyjesz filtra na instagramie – źle. Jesteś piękna – źle. Jesteś jaka jesteś – źle.

Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto zarzuci Ci sztuczność, niewiarygodność, udawanie, przerabianie, albo oceni za nie-przerabianie. Jestem już zmęczona tym, że całe życie musimy prostać wymaganiom wszystkich dookoła. Ludzie chyba są stworzeni do oceniania i krytykowania.
Zwykłam na sesjach mówić, że krytyka NIE BUDUJE. Nie ma w mojej ocenie czegoś takiego, jak konstruktywna krytyka. Nie w kwestii wyglądu. Nie w kwestii pozowania. Nie.
Moja dusza jest rozrywana, gdy widzę, jak trzęsiecie się ze stresu przed sesją. Z czym to jest związane? Z doświadczeniami, które do tej pory zbierałaś.

Która z nas nie słyszała kąśliwych uwag o naszej wadze – tej “za małej” i tej “za dużej”. Która z nas nie usłyszała “ale się zestarzałaś”, albo “w grzywce było Ci lepiej”?

Słucham Was. Słucham całym sercem.

I tak, jestem zmęczona tym, jak szorstkie jest społeczeństwo. Jak wiele wymagań musimy spełniać, by w końcu być postrzegana jako #idealna. Najgorsze jest to, że nawet, gdy desperacko będziemy próbować spełniać oczekiwania innych, nie dotrzemy do mety. Bo zawsze dla innych będzie mało.

Zastanów się zatem, czy warto gonić za króliczkiem perfekcji?

Czy warto oceniać innych?

Niemałe wzruszenie wywołuję mówiąc, że zdejmuję z Ciebie odpowiedzialność za to, jak wychodzisz na zdjęciach. Przejmuję strach o to, czy zdjęcia wyjdą okej. Ja wiem, że wyjdą świetnie. Przecież widzę, że jesteś cudowna.


Zawsze powtarzam, że musimy nauczyć kochać siebie. To, co mówią o nas i do nas ludzie, te szorstkie słowa… one nic nie znaczą. Jak ktoś mi powie, że jestem chuda jak szkapa wcale nie spowoduje, że nagle zacznę jeść tonami. Jak ktoś mi zwróci uwagę, że jestem za gruba, to nie rzucę się na dietę cud.
Nie. Wiesz dlaczego?

Bo to ja jestem swoim remedium na szczęście.

Podstawowym pytaniem, które sobie zadaję, jest to, czy mi z danym wyglądem/ubiorem/wagą jest dobrze. Jeśli odpowiedź brzmi tak, to komentarze innych są zbędne.
Łatwiej powiedzieć, trudniej znieść, wiem to.
Dlatego tak ważne, by w całym ruchu bodypositive pamiętać, że głos należy do wszystkich.

sesja fotograficzna w duchu bodypositive


Tak samo, jak słowo “gruba” jest ostre i tnie jak żyletka, równie mocno uderza słowo “chuda”. Kij zawsze ma dwa końce. Jeśli coś w naszej percepcji nie uraża innych, wcale nie oznacza, że nie krzywdzi.

Budujmy wspólnie poczucie wartości. Nie krzyczmy, że ktoś robi coś nie tak. Zwracajmy uwagę, że robi coś wspaniale.

Dlatego uważam, że słowa takie jak fotogeniczność powinny być wykasowane ze słownika. Tak, jak mówienie, że krytyka pomaga. Nie, nie pomaga. Życie to nie jest jakiś dziwny egzamin, z którego musimy łapać oceny.


Niech każdy ocenia się sam!

Muza: przepiękna Kalina.

sesja fotograficzna w duchu bodypositive



Te zdjęcia są hołdem dla mojej młodszej “ja”, kiedy myślałam, że ocena fotografii przez innych znaczy więcej, niż to, co sama o niej myślę. A jednak eksperymentowałam. Jednak łączyłam zdjęcia ze sobą i próbowałam odnaleźć siebie.

Jeśli marzysz o tym, by stanąć przed obiektywem w bezpiecznej przestrzeni, z zawsze przychylnym okiem, to serdecznie zapraszam do zakupu tutaj.

Alicja Duchiewicz Fotografka // fot: Kuba Potocki

Udostępnij wpis:

Inne wpisy

Dodaj komentarz